poniedziałek, 7 lipca 2014

7. Rozmowa niczym wygrane starcie na polu bitwy.

Po długiej nieobecności mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta? Mam pewne problemy, ale to mnie nie tłumaczy. Postaram się nie walić tyle błędów co zwykle. 
Spokoyoh i reszta Asakuroholików,-mam nadzieję, że rozdział was zainteresuje :) 
Nie wiem kiedy następny rozdział i chyba jednak walnęłam sporo błędów, ale starałam się naprawdę. 


****
Od spotkania Asakurów minęło już kilka dobrych dni.
Yoh znów  miał wizje. Śnił mu się jego brat, jednak zobaczył też jego matkę. Oprócz tego, że kobieta była niezwykle piękna jak i również podobna do młodej Kyoyamy, to widać było jej matczyną miłość do małego Asakury.
Jednak Yoh posępniał trochę, albowiem nie był w stanie zrozumieć czemu jego starszy brat pała taką nienawiścią do ludzi.
Nie rozumiał tego, bo nie wiedział jeszcze wszystko.
Wydawało mu się, że dzieciństwo 1000-letniego Hao było piękne, jednak zanim zdążył wytoczyć jakąś tezę czemu Hao ma tak zniszczony świato-pogląd, obraz się urwał.
Jego miejsce zastąpił widok zrozpaczonego malca, widzącego mordujących ludzi zostawiających ciało jego ukochanej mamy.
Jego niegdyś napełnione radością i miłością serce, okryło się smutkiem i nienawiścią do morderców. Wraz z poznaniem demona-Ohachiyo zemścił się na mordercach, ale nabył też straszną umiejętność zwaną Reshi.
Nienawiść do ludzi rosła wraz z jego siłą szamańską, jak i wiedzą oraz doświadczeniem.
Będąc świadkiem wojen, kataklizmów, głodu i chciwości elity nie był w stanie im wybaczyć. Jego serce zostało już do końca zatrute nienawiścią, jednak zawsze zostaje promyk nadziei.
Nasz słuchawkowy szaman czuł to samo co jego brat. Poczuł tą nienawiść, ten ból i upokorzenie, ale nabrał dzięki temu nadziei i wątpliwości czy aby na pewno postępuje dobrze obdarzając brata takimi emocjami ?
-Ale to morderca-pomyślał, jednak po chwili znów zastanowił się nad tym. Tym samym wgłębiając się również w ten temat.-Jednak miał ku temu powody, a nienawidząc go zabijamy go do środka,  czego wynika, że zabijam w nim nadzieję i zabijam jego.-cały się trząsł, jednak przed nim rozległo się niesamowite światło. Zmrużył powieki unikając oślepiającego blasku. Po chwili znalazł się tuż przy Wielkim Duchu. Obok niego stał jego brat ze spuszczoną głową.
-Więc poznałeś już prawdę?-zadał pytanie długowłosy, jednak nadal jego długie włosy zakrywały twarz chłopaka.
-Jaką prawdę ?
-O mnie-mruknął w odpowiedzi bratu, ognisty szaman. Chciał się oddalić, jednak poczuł na swoim ramieniu czyjś uścisk.
-Nie Hao, nie poznałem o tobie prawdy. Poznałem tylko twoją przeszłość-rzekł twardo krótkowłosy lecz po chwili na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech-Jednak chcę Cię uratować, chcę byś pokazał mi prawdę-dopowiedział szeptem. Sam nie wiedział czemu nagle poczuł tą uporczywą gulę w gardle.
Hao jednak udało się usłyszeć te słowa. Jego oddech przyśpieszył wraz z biciem serca, które waliło teraz jak oszalałe.
Nie był w stanie w to uwierzyć, a w tym "śnie" nie był wstanie użyć Reshi, tak jakby nie istniało, co na chwilę obecną było dość uporczywe i dziwne.
-Co jeśli to podstęp? Ale Yoh i jego dziecinność.... nie on by nie był w stanie czegoś takiego zrobić, jednakże pewnie żyje tylko marzeniami, które krzywdzą. Nie będę psuł jego "pięknego" i  "radosnego" świata, jest mi potrzebny, ale....sam nie wiem.-taka myśl zakrzątała głowę naszemu władcy ognia. Wyrwał się wraz z tym z uścisku braciszka.
-Spotkajmy się wieczorem w barze Silvy, a będziesz mógł poznać namiastkę mojej "prawdziwej" twarzy-rzucił przez ramię.
W tym czasie młodszy Asakura zniknął, gdyż został obudzony przez Annę, zaś po policzku Hao spłynęła jedna lśniąca łza. Jednak nie była ona łzą wynikająca z negatywnych uczuć, wprost przeciwnie!
Na jego ustach zagościł grymas, formujący się w coś na wzór uśmiechu.
~Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy~jakimś cudem, nasz "kochany (=.=") Król Duchów dał tak jakby do wglądu świat, w którym znaleźli się Asakurowie, pewnej członkini Rady Szamańskiej....