piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 6. Bo przeszłość tak bardzo boli....

Mam nadzieję, że one-shot wam się spodobał X_X Ten rozdział jest taki trochę niespodziewany i dziwny, również niepoukładany i jest pełno błędów pewnie, ale nie mam siły już poprawiać. Sorrka T.T

****
Długowłosy nie był specjalnie zaskoczony postępowaniem brata. Postanowił trochę się z nim "podrażnić" i z jego przyjaciółmi też. Ile radości mu to sprawiało.
-Oj braciszku, nie przesadzasz trochę-mruknął z rozbawieniem starszy Asakura, za co został obrzucony poirytowanym spojrzeniem.
-Nie mów tak do nie-warknął Yoh. Wszyscy się zdziwili jego zachowaniem. W sumie to było zrozumiałe. -Nie jesteśmy braćmi-dodał, spoglądając gniewnie na brata. Niespodziewanie na ramieniu krótkowłosego, spoczęła ręka jednego z jego przyjaciół, a dokładniej Lena. Zaskoczony szatyn obrócił się w jego stronę, gdzie spotkał się z porozumiewawczym spojrzeniem, Tao.
Słuchawkowy szaman złagodniał. Jeszcze raz obrzucił spojrzeniem brata. Tym razem było ono znacznie łagodniejsze, a może wręcz przyjacielskie?
Hao też to dostrzegł, jednak z myśli Yoh nie można było jasno wyczytać co jest tego skutkiem.
-Niestety jesteśmy braćmi i jakoś musimy z tym żyć-zaśmiał się długowłosy.
-Niestety, chociaż nadal nie wiem jakim cudem, skoro ty jedyne co robisz to zabijasz ludzi z satysfakcją-stwierdził młodszy z nich. Reszta przyglądała się tylko Asakurom z niecierpliwością, wyczekując jak to się potoczy.
-Równie dobrze Ciebie można nazwać jakąś genetyczną pomyłką. Gdybyś był tak miły się nie urodzić, to teraz byłoby mi łatwiej wygrać ten turniej i nie patyczkować się z Tobą-warknął władca Ognia.
-Ach tak ? Więc ty mógłbyś nie zabijać innych, ale nie przepraszam masz jak już wcześniej wspomniałem dziwką satysfakcję z tego-odburnkął Yoh. No i znowu mierzyli się przed dłuższą chwilę. Jednak coś tu było nie tak. To nie była tylko nienawiść, to był jednocześnie żal i coś głębszego. Coś przeciwnego do nienawiści, tylko co ?
-Potrafisz tylko oceniać jak reszta tych nic nieznaczących ludzi ? Jakie to żałosne-westchnął właściciel Ducha Ognia, wprawiając brata w nijakie zakłopotanie i jednocześnie zdumienie.
-Mówię tylko to co widzę-oznajmił krótkowłosy, dalej dyskutując i tym samym zatrzymując Hao, który zamierzał opuścić lokal w trybie tzw. pilnym czy jak ktoś woli natychmiastowym.
-Czyli tak naprawdę jesteś ślepy-mruknął półszeptem starszy Asakura, nadal stojąc tam gdzie był.
-Mógłbym to samo powiedzieć o tobie-burknął młodszy z bliźniaków. Kilka przyjaciół Asakury chciało się wtrącić, ale kiedy zostali obdarzeni morderczym wzrokiem Anny pod tytułem "Tylko się wtrąćcie, a zginiecie", więc większość wolała nie ryzykować swojego życia, bo po co w tak młodym wieku i to jeszcze przed zakończeniem turnieju, dokonać swojego marnego żywota ?
Więc jak widać nikt wolał nie ryzykować, jednak każdy był zdziwiony jej postawą.
-Czemu ona nie chce by to się skończyło?-takie myśli zakrzątały główkę naszym szamanom, Mortiemu i dziewczyną. Kyoyama wiedziała o tym, jednak nic nie wskazywało na to, żeby jakoś się tym przejęła i dalej obserwowała tą drobną wymianę zdań, między bliźniakami.
-To jesteś w takim razie głupcem.
-Nie Hao, to ty jesteś głupi! Potrafisz tylko żyć nienawiścią do innych! Myślisz tylko o sobie!
-Tylko tobie się tak wydaje, wiesz....
-Popleczników też na siłę zbierałeś ? Wiesz wątpię by ktokolwiek normalny chciał się bawić w drugiego Hitlera, ale teraz na miarę całego świata-tym zdaniem Yoh mimo wszystko dobił swojego braciszka.
Miał ewidentnie rację, porównując go do jakiegoś słabego i bezwzględnego człowieka, ale ? No właśnie to "ale".... Ludzie go skrzywdzili ! Krzywdą innych, krzywdzą naturę, powinni zostać za to ukarani ! Dlaczego on miał być tylko tym złym, skoro jemu też zrobiono krzywdę ?!
-Nic nie wiesz, a jak zwykle się wypowiadasz-warknął wyprowadzony już z równowagi długowłosy szaman.
-Wiesz co...?-już Yoh chciał dokończyć, jednak niespodziewanie obraz pociemniał mu przed oczami. Przez ułamek sekundy widział swoją przeszłość porównaną do przeszłości swojego brata. Chodź nie do końca był pewny czy jest to prawda, to jednak to było zbyt realne.
Wybudzony po chwili z transu, sam wyszedł bez słowa z knajpy, zostawiając osłupiałych szamanów, z wyjątkiem jednej osoby, która doświadczyła czegoś podobnego....
Nasz Hao też posmutniał, mimo iż to nie było specjalnie widoczne, to jego przeszłość go tak cholernie bolała...




Tego słuchałam pisząc ten one-shot X_X Dziwne :


5 komentarzy:

  1. No pięknie,znowu się pokłócili=.=Mamy tego trochę dość,wiecie?
    Hao&Yoh:Wiemy,ale nic ci na to nie poradzimy.
    Ech...wiem.Ciekawe porównanie Yoh,wiesz?Hao jako Hitler...Hao!Jeżeli już musisz tak bardzo się wypowiadać na temat tego,że Yoh nic nie wie,no to wytłumacz mu to,bo do jasnej cholery on nie myśli tak jak ty,na jasną chusteczkę!
    Naru:To ja ją wezmę,musi się uspokoić,prawdopodobnie już tu nie wróci...
    ZOSTAW MNIE!
    *Naru wyciągnął Darkę z pokoju*
    Kyuu:To ja tylko dopowiem,że Darce-san rozdział się bardzo podobał i czeka na następny rozdział z niecierpliwością^^
    *Jakiś wybuch ze strony drwi*
    Sasuke:I nie przejmuj się wybuchami,ten pokój jest bunkrem,żadna bomba go nie rozwali:3
    Pozdrawiamy:
    Wesoła Drużyna Pierścienia i nieobecna w tej chwili Darka3363

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.U mnie one-shot z SK,ale taki jednoczęściowy^^

      Usuń
  2. Kłócący się bracia... to ja rozumiem. Chodź zastanawiam kiedy postanowia się pogodzić. Najbardziej spodobała mi się końcówka gdzie Yoh doznał tak zwanego przebłysku wizji. Może to będzie pierwszy krok w kierunku pojednania. Tu musze przyznać rację czasami przeszłość może mocno zaboleć.
    Czekam na next...

    P.S. na moim blogu jest kolejny rozdział w której czynny udział bierze Hao lecz w zmienionej formie. Mam nadzieję że się za zainteresujesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo :)
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuje i czytam... :)
    Znów się pokłócili :( Ale ja jednak jestem po stronie Yoh, Hao powinien... no nie wiem... trochę pomyśleć nad swoim postępowaniem.
    I zachowanie Anny? Czyżby jej zależało, by bracia się pogodzici?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że tak późno komentuję... Najpierw miałam dużo na głowie, a potem nie mogłam się zabrać za te wszystkie zaległości:/

    Ech... Czemu oni muszą się tak ciągle kłócić?:( Chociaż... Może rzeczywiście niech lepiej powiedzą sobie wszystko, co ich boli, denerwuje czy przeszkadza im w zachowaniu drugiego, a jak już to z siebie wyrzucą, niech zaczną budować ich relacje na nowo. To chyba jedyne wyjście z tej sytuacji... Anna pewnie myśli podobnie, i myślę, że właśnie dlatego nie pozwoliła się nikomu wtrącić. I chyba troszkę zaczęło już to działać;)

    Rzeczywiście jest trochę błędów, ale chyba nie ma już sensu ciągle Ci o tym pisać, co...?
    Mam nadzieję, że następny rozdział zbliży nas nieco do pogodzenia braci;)
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń