wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 1. Z przeszłości do przyszłości...

Wiem, mogło by być dłużej, ale zmęczona jestem i alergia mi dokucza, przepraszam. Szablon może zmienię, albo chociaż dopracuje, by było ładnie :_:

Życzę miłego czytania i przepraszam, za błędy.

****











~To tylko, sen~uspokajał się w duchu chłopak, oddychając przy tym spontanicznie. Próbował oddychać głęboko, wierząc w to, że dzięki temu się uspokoi i uda mu się może zasnąć. Ostatnio miewał takie dziwne sny. Nie były to koszmary, jednak te wizje lub wyobrażenia nie dawały mu spokoju.
-Co ty do jasnej anielki, wyprawiasz Yoh ?!-warknęła Anna. Była zła, że chłopak ją obudził, jednak w ciemności zauważyła, że coś jest nie tak. Szybko skojarzyła fakty i pośpiesznie wstała, podchodząc do maty krótkowłosego szatyna.
~Yoh przecież normalnie by spał, jak zabity~przeszło jej przez myśl. Dostrzegła roztrzęsioną sylwetkę, narzeczonego. Siedział na łóżku, trzęsąc się lekko.
-Wszystko, w porządku ?-spytała blondynka, jednak kiedy nie uzyskała odpowiedzi, szarpnęła go delikatnie za ramię. Początkowo Asakura myślał, że dostanie zawału. Nie spodziewał się bowiem, że ktoś się obudzi z jego powodu. Odwrócił, w stronę Anny zaspany wzrok.
-Gomenasai (Przepraszam)-oznajmił z nikłym uśmiechem, ale w środku nocy, raczej oczywiste jest to, że ona tego nie zauważy.
-Za co ?-padło pytanie z ust itako. Była zdumiona tą postawą.
-Obudziłem Cię, przepraszam-mruknął patrząc jej w oczy, skruszony za swoje czyny.
-Nic się nie stało-westchnęła i usiadła koło niego. Przyglądali się sobie dłuższą chwilę. Żadne z nich nie wiedziało, czy zacząć tą rozmowę czy nie. W sumie nie chcieli też obudzić pozostałych domowników, ze snu.
-Yoh, co się dzieje ?-szepnęła. W jej glosie można było dostrzec, pewną obawę, jak i za równo trwogę, o szamana.
-Nic Anno, naprawdę-odpowiedział z typowym dla niego uśmiechem, dalej patrzył jej głęboko w oczy, a ona jemu, jednak po chwili odwróciła wzrok i wstała, podchodząc do swojego posłania.
-Zadzę Ci iść spać, jutro czeka Cię trening- oznajmiła srogo, kładąc się pod kołdrą. Asakura nie był specjalnie zdziwiony takim obrotem spraw. Westchnął cicho, znowu się kładąc.
~Jutro będzie ciężki dzień~pomyślał z pewnym w swoim rodzaju żalem i rozgoryczeniem, zamknął oczy i jemu tez udało się opłynąć...




*****
-Mistrzu Hao-pisnęła swoim dziecięcym głosikiem Opacho, od godziny próbowała nawiązać kontakt z ognistym szamane, ale bez większych skutków. -Hao-sama !-powtórzyła, nieznacznie się martwiąc, jednak znowu nic. Zrezygnowana usiadła koło szatyna i też zaczęła przyglądać się ognisku. Próbowała coś w nim dostrzec tak jak jej mistrz, ale na darmo. Cóż nie miała do tego  cierpliwości i tyle. Chociaż nie ma się co dziwić, skoro ma dopiero sześć lat i tak jak na swój wiek, jest dosyć poważna i rozwinięta emocjonalnie
-Mistrzu-mruknęła jeszcze raz, pozbawiona nadziei, że jej odpowie. Myliła się, bo jej ukochany mistrz zdecydował się, w końcu uraczyć ją jakąś odpowiedzią.
-Co jest Opacho-chan ?-spytał, dalej patrząc się w wesołe płomienie.
-Mistrzu, nie jesteś już zmęczony ?-odpowiedziała pytaniem na pytanie. W jej głosie było słychać wyraźną troskę, co rozbawiło nieznacznie szamana.
-Nie, ale widzę, że ty tak-mruknął patrząc jak usilnie próbuje powstrzymać się od zamknięcia powiek i oddania się w objęcia Morfeusza.
-Ale, ja nie jestem zmęczona !-krzyknęła energicznie wstając, jednak po sekundzie wylądowała na ziemi.
-Właśnie widzę, do namiotu iść spać.
-Ale...-chciała zaprotestować, jednak Asakura jej przerwał.
-Nie ma żadnego "ale", do namiotu, ale już !-rozkazał, warknięciem, a dziewczynka posłuchała nakazu, chociaż z niechęcią. Przecież to wiadome, że chciała siedzieć ze swoim mistrzem. Ona traktowała go jak starszego brata i nawet nie liczyła na odwzajemnienie tego, po prostu była mu wdzięczna i pokochała go swoim dziecięcym, ale wielkim serduszkiem.
-Co ja z nią mam-westchnął cicho, dalej siedząc i przyglądając się radosnemu tańcowi iskr.
~Tak samo jak z Yoh~dodał w myślach. Tak naprawdę on tez nie mógł spać, od dłuższego czasu. Jednak coraz bardziej mu to utrudniało zdrowe funkcjonowanie.


~*~ (Z ostatniego snu Yoh)
-Dlaczego nie mogę mieć rodziny jak reszta dzieci?-spytał cicho długowłosy szatyn. Miał może z niespełna siedem lat. Grzebał jakimś patykiem w ziemi od dłuższego czasu.
-Wiem, że to trudne Hao-sama, ale niestety tak już musi być-westchnął stróż chłopca. Z wiekiem zadawał coraz to trudniejsze pytania.
-Ale czemu mnie to spotkało ?-dopytywał się ze smutkiem, szaman.
-Życie czasem, nie daje nam tego czego chcemy, jednak zawsze jest jakiś powód, na który warto szukać rozwiązania-filozofował Duch Ognia, chcąc jakoś podnieść na duchu siedmiolatka, ale sam nie wiedział jak.
-W sumie to nie chcę żyć w śród ludzi-westchnął szatynek, dalej bawiąc się gałązką. Przypomniał sobie wydarzenia, z wczorajszego dnia. Kiedy kilku kusowników chciało zabić biednego jelenia, bez żadnej potrzeby. Bogu dzięki udało mu się ich nastraszyć i uciekli. Słyszał ich myśli, ich pogardę dla jego osoby, wywyższanie się ponad wszystko inne, a tak naprawdę człowiek wcale nie rządzi światem. Przecież natura jest w stanie sobie sama świetnie poradzić bez ludzi, a człowiek bez natury już nie.
~Hao ?!~pomyślał zszokowany Yoh. Nie mógł do niego nic powiedzieć, był niewidzialny dla swojego brata i jego stróża.
~Czemu ja nic o tym nie wiedziałem ?~spytał jeszcze raz, sam  siebie w myślach, jednak nie zdążył sobie na to odpowiedzieć, bo na tym zakończyła się ta wizja, a do jego pokoju, wdarły się pierwsze promienie słoneczne...
-Czas wstawać, koteczku-usłyszał przy swoim uchu, dobrze mu znany głos i z wielką niechęcią wstał w posłania....











2 komentarze:

  1. BŁAHAHAHAHAAAHAA! Nowy blog o SK! Młahahaha będzie co komentować~
    H:Wiesz ciebie to akurat wszyscy mają już dosyć...
    Dzięki, ale wiemX_x
    Strasznie podoba to opowiadanie! Nawet bardziej niż to poprzednie, jest takie bardziej braterskie ^^. Mały Haoś jest śliczny!
    H:Przecież go nie widzisz!
    Ale jest śliczny i mądry, a tak w ogóle to co ten duch Ognia kąbinuje?
    Nauczył się wrednoty od Króla Duchów, czy co?
    KD: Co ja?
    O to jest dopiero wróg publiczny numer 1!
    KD:Właśnie! Cze.. Co?
    Nic. Czekam Na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejny blog o Sk do czytania :3
    Nie pisz, że to jest dziecinne, bo to nie prawda.
    Historię zaczęłaś na prawdę ładnie. Aż się łezka w oku kręci. Gdyby tylko się dało, to przygarnęła bym do siebie takiego 7letniego Haosia c; Pomijając fakt ile ja mam lat.. xD
    Moim zdaniem świetnie odzwierciedliłaś uczucia matczynej miłości w prologu. Nie mogę się już doczekać rozwinięcia akcji.
    Pozdrawiam, Viv.

    OdpowiedzUsuń