Będzie to rozdział, z nienajlepszym zakończeniem, ale tak musi być. Taką fabułę już opracowałam. Jednak niech nie zwodzi was to, bo wszystko potoczy się inaczej.
Ten rozdział dedykuje :
Spokoyoh-dzięki tobie wpadłam na ten pomysł. Przepraszam Cię za błędy i styl, oraz to wszystko, ale mam nadzieję, że może Ci się spodoba ?
ShamanHoshi-Byś się lepiej poczuła. Niech los się ku tobie uśmiechnie :)
*****Dwóch braci, nienawidzących się nawzajem. Jeden potrzebuje drugiego, do swoich celów.
Młodszy z nich dalej spoglądał na Hao osłupiały, nie wiedząc jak się zachować. Nie ufał mu, ani trochę, a wręcz bał się.
-Siadaj, zanim stracę cierpliwość, bo już nie będę taki miły-nakazał Hao. Był znudzony i niezbyt zdziwiony postawą krótkowłosego. Za to wcześniej wymieniony chłopak, usiadł z obawą koło długowłosego. Cały się spiął, a jego myśli były wręcz chaotyczne. Nasz władca ognia zaśmiał się pod nosem, miał z tego jednak jakąś satysfakcję.
-Nie trzęś się tak, wyglądasz żałośnie-uśmiechnął się długowłosy szaman, ale ten uśmiech nie był taki jest zwykle. Nie był sztuczny....
-Wcale nie-fuknął Yoh, udając obrażonego, jednak szybko sobie przypomniał z kim ma do czynienia.
-Nie, wcale...
Temu wszystkiemu przyglądała się pewna dziewczyna. Tak naprawdę nie była nikim istotnym, miała tylko przez jakiś czas doglądać Asakurów i przynosić informacje Wielkiemu duchowi. Należała też do Rady Szamanów, ale nie chciało jej się pokazywać, była zbyt nieśmiała.
~Jak na razie, nie jest źle~pomyślała, spoglądając na bliźniaków i zniknęła w cieniu drzew.
*****
-Wyglądasz na zmęczonego-stwierdził długowłosy szatyn, dokładniej przyglądając się bratu. Obaj siedzieli na przeciwko siebie i trochę rozmawiali.
-No trochę-westchnął krótkowłosy i tak nie mógłby, przecież tego ukryć i przez wygląd, ale też i przez reshi Hao.
-Koszmary ?-spytał retorycznie Władca Ognia.
-Yhym-przytaknął młodszy.-Z reszta ty też wyglądasz na zmęczonego.-zauważył nad wymiar inteligentnie słuchawkowy szaman.
-Taaa, można tak powiedzieć-szepnął z nikłym uśmiechem. Yoh spontanicznie odwzajemnił gest, cóż była to naturalna rzecz.
Po chwili można było usłyszeć charakterystyczny i bardzo denerwujący dźwięk, pochodzący z małego i wrednego urządzenia, potocznie zwanego Dzwonkiem Wyroczni.
Obydwoje spojrzeli na małe urządzenia, jednak okazało się, że jest to dzwonek starszego Asakury.
-Mam nadzieję, że przyjdziesz na moją walkę, będzie interesująco-mruknął z tajemniczym uśmiechem, Hao. Krótkowłosy szaman podniósł na niego zdziwione spojrzenie, jednak starszego z bliźniaków już nie było. Jakby zapadł się pod ziemię....
-O co mu mogło chodzić?-zapytał głucho samego siebie.
-Nie ma sensu się tym zamartwiać, Yoh-dono. musimy już wracać, Anna-sama Cię zabije jak się znowu spóźnisz-przypomniał duch samuraja, uśmiechając się przy tym.
*****
-Gdzieś ty był ?!-po całej posiadłości dało się usłyszeć krzyk Anny i lament Asakury.
-No w lesie biegałem-jęknął chłopak, wycierając łzy.
-Dobra, nie ważne-mruknęła Anna, wyciągając chłopaka za rękę. Szatyn początkowo nie za bardzo ogarnął sytuację, jednak szedł za nią.
-Hej, gdzie idziemy ?-spytał, ciekawy odpowiedzi.
-Na arenę-odpowiedziała krótko, przyśpieszając tempa.
-Ale czemu?-kolejne pytanie. Nadal nie za bardzo kojarzył fakty. Kto dzisiaj do jasnej ciasnej mógł mieć walkę ?!
-Ech.... Hao dzisiaj "walczy"-mruknęła z zażenowaniem, słysząc myśli chłopaka.
Po dziesięciu minutach byli już na miejscu. Wszystkie miejsca na trybunach, były już zajęte, jednakże przyjaciele Asakury byli tak miłościwi, że zajęli mu kolka miejsc, po za tym nie chcieli się narazić Annie, bo to się równa długi i bolesny zgon, z torturami.
Krótkowłosy spojrzał na arenę i zamarł. Tam już dawno stała Team Hoshi, a na przeciwko inna drużyna....
Przeraził się, na ten widok. Tam były dwie przyjaciółki z jego i Anny dzieciństwa i jego daleka kuzynka. We czwórkę uczyli się sztuki szamańskiej u Yohmeia, a teraz co ?
-Walczcie!-oznajmił Silva, nakazując też to gestem.
Na twarzy ognistego szaman, zawidniał uśmiech. Dziewczęta nawet nie zdążyły zrobić kontroli ducha, a po arenie rozległ się przeraźliwy krzyk.
Niszczycielskie płomienie, spaliły najpierw przyjaciółki Yoh'a, a później ich kuzynkę. Po policzkach krótkowłosego spłynęły łzy, a za nimi kolejne.
-I co ?! Jesteś zadowolony, Hao ?!-po arenie (brak synonimów) rozległ się krzyk słuchawkowego. Każdy zwrócił na niego zdziwione i zarazem przerażone spojrzenie. Szamani już między sobą szeptali, że Hao się na nim odegra.
Patrzyli to na długowłosego, to na Yoh. Wszyscy byli ciekawi jak to się potoczy.
-Nie wiem-odpowiedział po prostu Hao i pojawił się koło braciszka. Do nich podeszła Anna i przyłożyła, ognistemu szamanowi z jej słynnego sierpowego.
-Zabiłeś kogoś na kim mi też zależało-warknęła medium, obdarzając go nienawistnym spojrzeniem.
-Wręcz cudownie-westchnął długowłosy, patrząc na nich z kpiną.
-Jak mogłeś-załkał na początku, krótkowłosy. Wpatrywał się ze smutkiem w ziemię, ale po sekundzie podniósł na brata rozwścieczone, smutne i rozżalone spojrzenie.-Myślałem, że masz duszę ! Myślałem, że masz w sobie dobro ! Myślałem, że jednak mogę nazwać Cię bratem, że możesz się zmienić, a ty co ?! Własną rodzinę zabiłeś, potrafisz tylko niszczyć... jesteś potworem, Hao !!! -wrzasnął, upadając na ziemię. Za dużo to dla niego było. Coraz więcej łez. Jego narzeczona, nie wiedziała jak się zachować, więc instynktownie podeszła do niego i przytuliła go do siebie.
-Odejdź-warknęła itako, tuląc mocniej młodszego Asakurę. Wiedziała, że bardzo się przejął kiedy musiały odejść. Ona też je polubiła, a teraz ?
Nie żyją, a Duch Ognia, pochłonął ich dusze.
-Won!-krzyknęła, kiedy chłopak nie zareagował na wcześniejszy nakaz.
Zabolało. Władce Ognia to zabolało. Nie rozumiał tego, ale słowa jego brata i jego myśli, raniły go bardziej boleśnie, niż jakakolwiek rana fizyczna. Odwrócił się napięcie i szepnął coś jeszcze.
-Do zobaczenia, bracie.....
I zniknął wraz z ze swoimi uczniami, w płomieniach.
~Miałem nadzieję, że się zmienisz~pomyślał krótkowłosy, dołując się tym... Reszta jego paczki rzuciła się na niego z uściskiem, wiedząc, że teraz muszą go wspierać.
****
-Mistrzu, czemu nie śpisz ?-spytała blondynka, o zielonych oczach. Też nie mogła zasnąć, więc chciała popatrzeć w gwiazdy. Bardzo zdziwił ją widok, jej mistrza. Trochę też bała się kary, za wyjście z namiotu, po ciszy nocnej, ale co zrobić... ?
Długowłosy westchnął, słysząc jej myśli. Te przeklęte reshi. Rozmyślał, teraz nad swoimi czynami. Zastanawiał się, co mogłoby się stać, gdyby je oszczędził ?
Pewnie wszyscy, pomyśleli by, że jest słaby i nagle przejawia litość...
-A ty czemu ?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nie mogłam spać, ale pójdę już do siebie. Dobranoc, Hao-sama-mruknęła lalkarka, odchodząc w stronę jej płóciennego domu.
-Ech, Yoh....-westchnął i wziął wdech, by dokończyć-Czemu, to wszystko musiało się tak potoczyć ?
Dzięki za cynk o nowej notce, ale już wczoraj wieczorem ogarnęłam notkę xD.., ale od początku.
OdpowiedzUsuńOd pierwszych słów myślałam, że w końcu zakopią topór wojenny i będą jak normalni bracia. Niestety los zawsze podłoży jakąś świnię. Tą świnią był dzwonek wyroczni który zakomunikował Hao następną walkę, która okazała się oliwą do ognia.
A tą rzekomą oliwą były przeciwniczki... przyjaciółki z dzieciństwa Yoh i jego kuzynka, które oczywiście nasz piroman odesłał do nieba bram. Myślałam że jeszcze trochę i go zabiję własnymi rękami. No przecież tak nie wolno... Na początku nawet go żałowałam, ale teraz zmieniłam o nim zdanie.
Hao: Ale to przecież turniej... a na turnieju wszystko jest możliwe *z wrednym uśmieszkiem*
Ale to nie znaczy, że masz własnemu bratu wbijać nóż w plecy..! GŁUPI CIECIU! *Zdenerwowana autorka z piąchy funduje ognistemu szamanowi lot w jedną stronę nad ocean atlantycki*
Yoh: I znowu zrobiłaś z niego worek treningowy.
I będę to robić do..!
Yoh: puki się nie nauczy! ale w to wątpię. Chodź zasłużył sobie na to. *mówi z pretensjami*
Ok... ale jeśli jeszcze raz mi przerwiesz to z ciebie też zrobię worek treningowy!
Anna: Już ja to lepiej zrobię *Oznajmia itako, która swym legendarnym sierpowym daje w policzek słuchawkowemu szamanowi i później wywleka nie przytomnego z pokoju*
Albo zostawić go na łaskę Anny... wybacz za tych przypałów raz jeszcze.
Rozdział ogólnie świetny, a co do błędów to jakoś nie zauważyłam. I jeszcze zaciekawiła mnie scena z tą dziewczyną od KD. Ciekawa jestem czy jeszcze się pojawi.
CZEKAM NA NEXT...
Pozdrawiamy
AyameBeyond i Anna Kyoyama (która obecnie swym żelaznym treningiem torturuje szaman o nazwisku Asakura)
Wiem, ale ja nie chcę ich tak szybko godzić, przecież to musi być naturalne, a w tym nie było by naturalności, gdybym teraz to zrobiła. no nie ^^
UsuńBardzo mi się podoba tak długi komentarz, naprawdę >.>
Haoś mój głupi cieć, tak :3
Ania chociaż jest normalna <,<
No cóż... Ten kto był cięciem ten na zawsze nim pozostanie...
UsuńNo wiem, bo to mój kochany Cieciu *-*
UsuńZauważyłam...
UsuńMam do ciebie małą prośbę. Spraw by w następnym rozdziale dostał solidnego kopa w dupę. Nie ważne od kogo... musi dostać nauczkę i tyle. Zrozumiano ?!
Hao mas wyrzuty to do niego nie podobne
OdpowiedzUsuńWiem, że to do niego niepodobne, jednak ja uważam, że każdy człowiek ma uczucia i wyrzuty sumienia. Nie moja wina, że w anime przedstawili go jako chama bez uczuć. jednak w mange było trochę inaczej. Uważam, że on oczywiście NIE BĘDZIE, miłym, kochanym chłopczykiem, bo ja zachowam jego wredny , ale bardziej to trudny charakter. Jednakże, on ma uczucia, przejawia je, może są bardzo są bardzo skryte, ale są i do tego właśnie chcę nawiązać ^^
UsuńTo coś jak podwójna osobowość, dwie strony medalu , ale i tak dziekuje za komentarz
Pozdrawiam
W końcu zajrzałam. Pozwól, że skomentuję wszystko naraz w tym jednym komentarzu.
UsuńRen: Oszczędność?
Po prostu boję się, w końcu coś pokręcę. Przede wszystkim jednak dziękuję za dedykację w trzecim rozdziale, chociaż obecnie nic nie jest w stanie poprawić mi humoru...
Prolog. Trochę problemów z przecinkami, ale za to treść świetna. Bardzo podobał mi się ten motyw z umową Keiko i Ducha Ognia. No i fajnie wplotłaś character song Haosia w tekst rozdziału. Że też nie wspomnę o spotkaniu braci, które było totalnie urocze.
Ren: Dla Ciebie praktycznie każda scena w której znajduje się i Yoh i Hao jest urocza.
Może... To teraz rozdziały. Jak widzę akcja umieszczona tak jakby w trakcie anime, co mi się podoba. Zastanawia mnie tylko, kiedy skończą się te problemy ze spaniem Yoh...
,,Zmęczenie to oznaka słabości" - Ren, kocham Twoje teksty.
Ren: No w końcu są moje. Muszą być świetne.
Tak, tak... Ale nie no współczuję chłopcom. Muszą się męczyć w taką pogodę... Zdziwiła mnie trochę dziwna potrzeba Yoh odnośnie, ale szybko o tym zapomniałam bo oto nadeszło... OFICJALNIE OFICJALNE SPOTKANIE BLIŹNIAKÓW ZACZĘTE DOŚĆ PRZYJAŹNIE!
Ren: Trochę za długa ta nazwa.
Nie czepiaj się! Spotkanie samo w sobie było cudowne. Przez sekundę zastanawiała mnie ta dziwna dziewczyna, ale cóż... Asakurowie byli w pewien sposób bardziej zajmujący. ^ ^"
Ren: Jak zawsze.
Żałowałam potem tego, że spotkanie które mogło zaowocować piękną więzią zostało przyćmione przez haniebny czyn Hao. Niby miał tam jakieś wyrzuty sumienia czy coś, ale i tak mnie wkurzył. W końcu sprawił przykrość biednemu Yoh, a to karygodne.
Pozdrawiamy,
Shaman Hoshi i Ren Tao
Ojej,jak mi się rozdział podobał^^
OdpowiedzUsuńKyuu:Ona lubi,jak bliźniacy rozmawiają ze sobą,nie kłócąc się.
Ale potem Hao wszystko zepsuł*groźny look na Hao*
Hao:Ja przepraszam...
Yoh:*Pisze coś na dłoni Hao*
Hao:Napisał mi,że to było trochę wredne z mojej strony...
No bo było.Ale nie martw się,jeszcze się zrehabilitujesz,bo jak nie...*błysk w oku*
Hao:H-hai...
Dobra,my już kończymy,rozdział się podobał,więc jest dobrze!Pozdrawiamy:
Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
PS.Nie wiem,czy wiesz,ale u mnie już jest Shaman King 2. i 3.
Ohayo :)
OdpowiedzUsuńZABIJE HAO! Dlaczego tacy debile jak on się rodzą... Nie tyle rodzą, co jeszcze maja parę wcieleń! Normalnie nerwy mi popuściły!
Dobrze, że Anna była pod ręką... choć czekaj chwile... jak to? Hao nie zareagował na jej legendarny sierpowy! Świat się przewraca, a ja wraz z nim...
A teraz ma wyrzuty sumienia... I wcale mi go nie szkoda! Ani trochę... ( w moim oku pojawia się złowrogi błysk, po chwili zanika) Dlaczego mimo wszystko zawsze szkoda mi braci Asakura?! Jestem do kitu.
Biedny Yoh... Stracił bliskie mu osoby i... brata... Mam jednak nadzieję, że ten jego wyjątkowy charakter, znajdzie w bracie tą iskierkę dobra, którą nawet ja zauważam... Gdyby choć raz nasz wielki pan Asakura okazał skruchę... Chyba proszę o niemożliwe....
I muszę wspomnieć... Dziękuje za twoją odpowiedź na mój komentarz. Bardzo podniosła mnie na duchu. Choć ja tak nie doceniam swojego bloga, ty piszesz 100 razy lepiej i ciekawiej :)
Pozdrawiam
Anna-medium