poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 4. Uratuj się od smutku i rozpaczy, bo inaczej już nigdy nie uciekniesz...

Udało się, jest rozdział! Gratulację dla mnie, że się udało, bo w to nie wierzyłam....

Chciałam podziękować, wszystkim osobą co komentują, obserwują, albo po prostu czytają ten blog. Bardzo też, pragnę podziękować Spokoyoh, bo ostatnio czytałam jej opowiadania o Asakurach i wpadłam na pomysł z tym blogiem. Brawa dla niej !

Następny jest mój i tylko mój bóg -Zanie ^^

Daruś

Viv... <3

Aya

Ania-medium

Staf @.@ i.....

ShamanHoshi-która mnie wspiera, arigato !


****


Szatyn o czarnych jak smoła oczach, siedział na dachu patrząc nieprzytomnie w gwiazdy. Rozmyślał, o dzisiejszym dniu. Dlaczego jego brat to zrobił ?! Nic by się nie stało, gdyby je chociaż w spokoju zostawił, niech wygra, ale mógł oszczędzić je. Ich własną rodzinę !
-Dlaczego ?-westchnął, dalej patrząc w obłoki. Obok niego przysiadł się Lenny.
-Też nie możesz spać ?-spytał na wstępie, fioletowłosy przysiadając się do Asakury.
-Po części-mruknął w odpowiedzi, słuchawkowy szaman.
-Już Ci lepiej ?-kolejne pytanie. Naszemu kochanemu Yoh, jakoś humor się trochę polepszył, czując tą troskę ze strony przyjaciół, swojej narzeczonej i ludzi mu bliskich. To był jego największy skarb... On wiedział, że Len tylko udaje takiego niewrażliwca bez serca, a w rzeczywistości jest zupełnie innym człowiekiem, tylko po prostu w sobie skrytym.
-Nie wybaczysz mu?-takie pytanie,  kompletnie zbiło z tropu szatyna. Po co on o to pytał ? Przecież to raczej oczywiste.... Hao powinien ponieść jakieś konsekwencje za swoje postępowanie, powinien zapłacić za swoje zbrodnie, za swój cynizm i zachowanie!
-Znasz odpowiedź, więc po co pytasz-oznajmił z uśmiechem, Yoh.
-Przestań wymuszać tutaj dobry humor, tylko odpowiedz na moje pytanie-nakazał Tao. Asakura spoważniał. Myślał, że złotooki nie zobaczy, że wymusił uśmiech. Westchnął tylko, nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie potrafię, mu wybaczyć. Nie potrafię-wyszeptał w odpowiedzi, tak cicho, że Ren ledwo go usłyszał. Jednak kiwnął głową, na znak, że zrozumiał.
-Pamiętaj, zawsze jest druga strona medalu, co nie znaczy, że nie powinien zapłacić za swoje grzechy-stwierdził chińczyk, wstając.
-Jak ty ?
-Tak.-odpowiedział śliwkowłosy, zaciskając ręce w pięści. Brzydził się swoją przeszłością, ale wiedział, że to właśnie to, spowodowała kim on teraz jest.-Jak każdy z nas-dodał, spoglądając w niebo ostatni raz i zeskoczył z dachu, żegnając się cicho.
~Może rzeczywiście, powinienem pomyśleć ?~pomyślał Yoh, dalej patrząc na migoczące, punkciki na niebie.
Był coraz bardziej zmęczony, coraz więcej wątpliwości... Powoli zamykał powieki, oddając się w objęcia Morfeusza.

~*~
Pewien szatyn, może w wieku dziesięciu lat, wracał ze szkoły, niosąc jakieś zakrwawione zwierzę na rękach. Nie wyglądał na szczęśliwego. Cały zapłakany, patrzył ze smutkiem na to wszystko. Miał rozkrwawioną wargę i podbite oko. Szedł ze spuszczoną głową. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Ludzie traktowali go jak powietrze. Szeptali, między sobą, że jest dziwny i nienormalny, tylko z tego powodu, że rozmawiał i widział duchy.
Pewnego dnia znalazł, małego i bezdomnego psiaka pod szkołą. Zawsze dawał mu połowę swojego bento i przynosił wodę, by miał co pić i jeść. Pokochał tego szczeniaka i nadał mu nawet imię "Shiro", jednak wszystko co piękne kiedyś się kończy i właśnie teraz się to skończyło.
W szkole się go bali, ze względu na jego zachowanie, więc znaleźli małego przybłędę i na oczach biednego Yoh, zabili psa, torturując go. Szatyn, próbował się wyrwać i pomóc zwierzęciu, ale za mocno go trzymali. Nikt nie chciał mu pomóc, a teraz ? Teraz zginął jego mały przyjaciel, a ludzie zniszczyli coś co kochał i to tylko, dlatego, że jest szamanem. To jak przekleństwo, gdyby mógł, wcale by nim nie został, ale dziadek już mu to tłumaczył, że takiego daru, samemu się nie wybiera i jeśli już się to coś w sobie ma, to trzeba z tym żyć dumnie. To była kolejna rzecz, dla której warto zmienić świat, by zmienić ludzkie serca....

~*~

Pewien szaman, o długich, brązowych włosach, wstał biorąc łapczywie oddech. Nadal nie mógł uwierzyć, w to co mu się przyśniło. Ten chłopak , jego brat tak zapłakany. Widział siebie, widział siebie kiedy był mały. Widział tak samo smutne i rozżalone spojrzenie.
-Mistrzu, co się dzieje ?-spytała mała murzynka, wchodząc do namiotu i przecierając zaspane oczka.
-Nic Opacho-chan-mruknął szatyn w odpowiedzi. Już trochę się uspokoił, jednak nadal ciężko mu się oddychało.
~Czemu ciągle śni mi się mój brat ?!~pomyślał, z rozgoryczeniem. Ta myśl, nie dawała mu spokoju...
-Czemu już wstałaś ?-zapytał zdziwiony tym, że była już na nogach. Przecież normalnie on wszystkich budził, o wschodzie słońca...
-Hao-sama jest południe-pisnęła murzynka, uśmiechając się radośnie do swojego mistrza. Musiał teraz wyglądać komicznie, z tak zdziwionym wyrazem twarzy. Zupełnie jakby ktoś mu powiedział, że Ziemia jest okrągła, kiedy on by myślał, że jest płaska.
-Zaraz będę-mruknął, nakazując jej gestem ręki by wyszła z namiotu.
~Jak tak dalej pójdzie, to długo nie pociągnę~rozmyślał....



****

Udało się, udało , udało, udało i są błędy *-*

Hao: Nie znoszę Cię, wiesz ?

A ja Cię kocham ^^ *popija kawę*

A tak ogółem, to gdzie twój braciszek ?

Hao: Zamknij się -,-

Niet ^^

9 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział jest po prostu rewelacyjny. Najpierw rozmowa Yoh z Lennym. Po poprzedniej notce też się zastanawiam czy wybaczyć Hao tego co zrobił. I zgadzam się co do zapłacenia za swoje grzechy.
    Hao: a ty co! Ksiądz jesteś że gadasz o pokucie. Moje grzechy... moja sprawa!
    Po takim tekście zastanawiam czy ci nie jest potrzebny egzorcysta?
    Hao: więź mnie nie załamuj *facepalm*
    A ty się zamknij Cieciu!
    Hao: przestań mnie wyzywać!
    Bo co mi zrobić CIECIU? SHUT UP!!!!!
    No dobra... na czym to... ah tak.
    Mam nadzieję że w kolejnym rozdziale na pewno dostanie po dupie. Musi dostać nauczkę.
    Teraz wizja Hao o dziesięcioletni m chłopcu i jego psie. Biedny Yoh... tak potraktowany przez ludzi... ale jak ludzie są tacy bezmyślni to co ja poradzę. Ludzie nigdy nie akceptowali wyjątkowych ludzi, ale by dopuszczać się czynów bestialczych to już przegięcie. Z zabicie zwierząt powinno się iść za kraty.
    Na końcu trochę widać było jak ruszyło tego debila. Może to mu da do myślenia. Poczekamy zobaczymy.
    rozdział rewelacja i czekam na next...
    pozdrawiam
    AyameBeyond

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski, podobnie jak ten poprzedni *.*
    Po przeczytaniu tego nie wiedzieć czemu nie potrafię przestać się uśmiechać.
    Cieszę się, że Anna zaczęła ukazywać nam dobrą stronę swojego serduszka. (szkoda tylko, że w takich okolicznościach jak śmierć trzech bliskich im osób)
    Przyznam, iż z początku poprzedniego rozdziału miałam szczerą nadzieję na rozejm bliźniaków.. jednak akcja potoczyła się inaczej.
    Co do dziesięcioletniego Yoh. Szkoda mi go, że w tak młodym wieku musiał tyle przejść. Historia z pieskiem przypomina mi tą z Elfen Lied. xD
    Z niecierpliwością czekam na nexta ^.-
    Pozdrawiam, Viv c;
    Ps. U mnie nowa notka ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej,jakie to kawaiiii*-*
    Kyuu:Lubi ten rozdział.
    No ba^^Ren w roli pocieszyciela...trudno sobie to wyobrazić,ale się udało^^
    Ren:Ciekawe,w końcu w moich żyłach płynie lód.
    I nie masz uczuć,przestań z tym wreszcie,bo to nudne się trochę robi.Dobra,ale jedźmy dalej.
    Hao śniło się wspomnienie Yoh.I niech teraz spróbuje powiedzieć,że nie dba o zwierzęta!
    Hao:A czy kiedykolwiek twierdziłem,że nie dba o nie?
    No cóż,..
    Hao:No właśnie.
    Dobra,niech ci będzie.
    Yoh:*pisze na dłoni Hao*
    Hao:Yoh przekazuje,że chce jak najszybciej przeczytać kolejny rozdział.
    Zgadzam się z nim.Pisz,pisz szybciutko kolejny^^
    Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz. Cały czas miałam Twój blog otwarty w zakładce z zamiarem przeczytania, ale ostatnio nie miałam w ogóle na to czasu... (nie wspominając już o czasie na sen i spaniu 3,5-4 godziny dziennie...==)
    I dziękuję za podziękowania:) Nie piszę najlepiej, ale zawsze się cieszę, jak uda mi się moimi wypocinami popchnąć kogoś ku Asakurom;D
    Dobra, to postaram się teraz w skrócie podsumować dotychczasowe posty.

    Prolog:
    Wspomnienia z tamtej nocy zawsze mnie smucą:( Biedna Keiko... Biedny Mikihisa...:( To niesprawiedliwe, że musieli podjąć taką decyzję, że nie mogli wychowywać obu swoich dzieci:( Dobrze chociaż, że udało jej się zgadać z Duchem Ognia. Prawda, że za ogromną cenę, ale w sumie uratowała w ten sposób obu synów. Mimo tego żadna matka nie powinna nigdy być zmuszana do podejmowania takiej decyzji:(
    Scena z małym Yoh również była smutna, aczkolwiek jeden szczegół nie daje mi spokoju...
    "~Boże, jacy oni są podobni." - skąd Keiko wie, jak teraz wygląda Hao?
    I od kiedy Keiko zwraca się do swojej matki per "Kino-sama"?^^''
    Jej, bliźniacy się spotkali jako dzieciaczki...:3 Szkoda, że to było takie krótkie spotkanie^^' A Duch Ognia też niespecjalnie pomagał, aby ten stan zmienić==
    I czyżby Yoh miał sen z przekazem podprogowym "Pogódź się z bratem"?:>
    Rozdział 1:
    "Yoh przecież normalnie by spał, jak zabity" - o tak, trafna uwagaXD
    "W jej glosie można było dostrzec, pewną obawę, jak i za równo trwogę, o szamana" - o sprawach technicznych miałam pisać na koniec komentarza, ale to zdanie...O-O Raz, że pierwszego i ostatniego przecinka nie powinno tam być. Dwa, że "zarówno" piszemy razem. Plus literówka w "głosie". Trzy - "obawa" i "trwoga" to synonimy, więc pisanie, że czuła jedno i drugie, jest trochę bez sensu. To tak, jakby napisać: "Była zarówno głodna, jak i chciało jej się jeść".
    Poza tym najpierw piszesz, że jest środek nocy i nie ma szans na zauważenie uśmiechu Yoh, a zaraz potem, że patrzą sobie głęboko w oczy. Wzrok wybiórczy, jak rozumiem.
    A co do samej sceny... I tak wszyscy wiedzą, że Anna w głębi duszy jest bardzo wrażliwa;D
    Opacho jest taka rozkoszna:3 Nieładnie warczeć na rozkoszną Opacho, Hao! Ale wspominanie braciszka było już całkiem, całkiem:3
    Biedny Yoh... Normalnie sezon na nieprzyjemne sny się zaczął:/ W ogóle jestem ciekawa, skąd one się wzięły. Bo to raczej nie jest normalne, że nagle zaczęły mu się śnić wspomnienia z dzieciństwa jego brata. A że Hao nie miał zbyt wielu przyjaznych wspomnień...:/
    Duch Ognia to jest fajny== Nie, żeby wystarczyło odwiedzić Asakurów, powiedzieć im, że Hao nie snuje planów zgładzenia ludzkości i tylko czekać, jak Keiko przytula go do siebie, nie zostawiając rodzinie nawet szansy na dyskusję. Ale nie-e, "Życie czasem, nie daje nam tego czego chcemy, jednak zawsze jest jakiś powód, na który warto szukać rozwiązania". Wsadź sobie te pseudomądrości w swój ognisty zadek><
    Rozdział 2:
    Wydaje mi się, że Yoh nie tyle chciał pomyśleć, co po prostu chciał słyszeć własne myśliXD
    ...Albo po prostu urwać się z treninguXD
    Oww... Jacy oni są do siebie podobni...:3 Moi bliźniacy:3
    (rzeczywiście krótki ten rozdział^^')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 3:
      Nienawidzących się? Trudno mi wyobrazić sobie Yoh nienawidzącego kogokolwiek (wiem, na czerwonym blogu na początku też pisałam takie herezje, które zresztą muszę kiedyś poprawić; ale byłam wtedy młoda i głupia... teraz jestem tylko głupiaXD). Poza tym po tej krótkiej (za krótkiej!:<) wymianie zdań między nimi bynajmniej nie widać, żeby się nienawidzili. Fakt, Hao na początku był trochę nieprzyjemny, ale taki już po prostu jest^^' Ja tu jednak nie widziałam nienawiści. Zaniepokoiła mnie tylko nadchodząca walka Hao i ten jego uśmieszek:/
      I co tak nagle Wielki Jogurt zaczął się przejmować relacjami bliźniaków? To dobrze oczywiście, aczkolwiek... Nie wiem, czy chciałabym być nadzorowana przez efekt pracy bakterii mlekowych...
      Ano właśnie... Ledwo Hao dostał wiadomość o walce, a już musiał się stawić na arenę! Rozumiem, że to więcej niż kilka minut na dotarcie na miejsce to akt łaskawości, tak?== Myśl czasem, ty jogurtowata paćko== A przynajmniej próbuj...
      Eee... Okej... Turniej już trochę trwa, a Yoh nawet nie wie, że jego kuzynka i dwie przyjaciółki biorą w nim udział...? Coś kiepsko u Asakurów z kontaktem z rodziną...
      I właściwie na jakie pytania odpowiada Hao? Bo jego odpowiedzi za kichanie nie pasują do pytań Yoh i Anny== I czy reakcja Yoh nie była nieco przedramatyzowana? Nie przeczę, że śmierć tych dziewczyn (nawet, jeśli wiele dla niego znaczyły, mimo braku kontaktu z nimi...) bardzo go dotknęła, ale znowu żeby tak wrzeszczeć, płakać i padać na ziemię? Może to nie będzie dobre określenie, ale nie róbmy z niego takiego mięczaka. Okej, mógłby się nawet rozpłakać, ale cała ta reszta do tego? Łącznie z "rzucaniem się na niego z uściskiem"? Pewnie miało to dodawać dramatyzmu, ale gdy to sobie wyobraziłam, wyszło raczej groteskowo.
      Mam tylko nadzieję, że chociaż Hao przemyśli po tym swoje postępowanie...
      Rozdział 4:
      Nie spodziewałam się, że to Renowi przyjdzie namawiać Yoh do wybaczenia komuś^^' Mam nadzieję, że będzie w tym równie skuteczny jak Yoh.
      Ale... "śliwkowłosy"?O.o Już prędzej "śliwkoWOwłosy"... Choć to i tak dziwnie brzmi^^'
      Że co...?O.o Rozumiem, że to miało pokazać, jak ciężko być jedynym szamanem w okolicy i że ludzie potrafią być bardzo źli, ale... czy ten przykład nie jest aby troszeczkę zbyt przejaskrawiony? Rozumiem, że ci prześladowcy byli mniej więcej w wieku Yoh, tak? Jaki dzieciak torturuje i zabija psa, żeby dopiec innemu?O.o Okej, są tacy psychole i zwyrodnialcy, ale kurczak! Nikt mi nie wmówi, że wszyscy zignorowali to wydarzenie oraz fakt, że gdzieś w sąsiedztwie rośnie przyszły psychopatyczny, seryjny morderca== Wyglądałoby to bardziej wiarygodnie, gdyby na przykład Yoh stanął w obronie psa katowanego przez jakichś wyrośniętych bydlaków, ale żeby zabijać psa, bo bali się szamaństwa Yoh...? Wybacz, ale coś mi tu nie gra.
      Świetnie, teraz Hao ma sny o przykrym dzieciństwie Yoh. Oko za oko, tak?^^' Jesteś okrutna dla bliźniaków:( Jeśli jednak ma to pomóc im się pogodzić...

      Usuń
    2. Dobra. Doszłam do końca (i znowu będę spać 3,5 godziny...T-T nic to, odeśpię jutro u chłopaka^^'). I w sumie nie wiem, co mogłabym powiedzieć^^' Zaczęło się całkiem ciekawie, sny o przeszłośni brata i w ogóle... No i całkiem pokojowe spotkanie bliźniaków:3 Potem te dwa przejaskrawienia mnie nieco rozczarowały. Plus przecinki. Nie powiem, sama mam z nimi problem, ale u Ciebie to już w ogóle żyją własnym życiem. No i zdarzają Ci się od czasu do czasu literówki. Nie ma na szczęście kłujących w oczy ortografów, co Ci się chwali;) (bo jak czasem wejdę na co poniektóre blogi, to opuszczam je prawie ślepa==) Czasami jednak wychodzą Ci mało logiczne lub nienaturalnie brzmiące zdania. Ale mi w sumie teżXD, więc powiedzmy, że skupiam się na dobrej stronie, czyli że nie są infantylne;)
      Podsumowując: jest kilka niedociągnięć, nad którymi wypadałoby popracować, ale ogólnie jestem ciekawa, co będzie dalej:) Bloga już mam w obserwowanych, więc nie musisz mnie informować. Aczkolwiek nie jestem w stanie stwierdzić, czy skomentuję od razu. O ile tylko czas mi pozwoli, to postaram się to robić na bieżąco.
      Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie za ten komentarz. Bardzo nie lubię krytykować innych, ale wychodzę z założenia, że jeśli coś jest nie tak, to lepiej powiedzieć, a nie bez sensu słodzić sobie wzajemnie. Poza tym jesteś jeszcze młoda (to smutne, że mogę to powiedzieć do większości blogerek^^'' czuję się staro...==), dlatego jestem pewna, że jeszcze dopracujesz swój styl i poprawisz błędy:)
      Pozdrawiam i życzę powodzenia:)

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za szczerą odpowiedź i za szczerość uwagi i pochwały, bardzo Ci dziękuję Spokoyoh !
      Odpowiem na twoje pytania, ale w opowiadaniu >.>
      Pozdrawia i życzę wszystkiego dobrego

      Usuń
  6. Przyznam, ze podoba mi się pomysł z takim Hao. Jeszcze chyba nie czytałam bloga, który tak bardzo skupia się na relacji Yoh-Hao. No i długowłosy nie jest całkowicie dobry, co mi się bardzo podoba, jest bardziej realny :3 Czekam na dalszą część z niecierpliwością :3

    OdpowiedzUsuń