Na początek, chciałam podziękować za wszystkie komentarze, uwagi i pochwały Naprawdę są dla mnie bardzo cenne.
Postaram się odpowiedzieć, na kilka pytań, ale niestety odpowiedzi będą w dalszej części bloga... Gomen, ale to już siły wyższe.
Jednak, na niektóre mogę opowiedzieć w tym i następnym rozdziale, ok ?
No i z wielką przyjemnością, chcę was zaprosić na nowego bloga o Asakurach i reszcie bohaterach SK, na podstawie mangi :
http://czarny-kruk-sk.blogspot.com/
Dziękuje i zapraszam do czytania, chodź ten rozdział jest dziwny i w pośpiechu, za co przepraszam :
***
-Gdzie byłaś ?-spytał Silva, zakapturzonej postaci. Ów osoba, odwróciła się w jego stronę, zdejmując kaptur. Miała długie czarno-złote włosy i niebiesko-brązowe oczy. Spojrzała na bruneta, nieśmiało i uśmiechnęła się lekko.
-Wiesz gdzie byłam-odpowiedziała cicho, spoglądając na Goldve. Staruszka zaś przyglądała się czemuś z zainteresowaniem. Patrzyła na spory ekran z monitoringiem na Dobie, obserwując dokładnie pewne grupy szamanów.
-Król Duchów wyraźnie się denerwuje-mruknęła cicho staruszka.-Silva idź już-nakazała. Była bardzo poważna, co nie tyle martwiło Indianina, lecz intrygowało i niepokoiło. Jednak wykonał polecenie, bezsensu byłoby się teraz wykłócać.
-Jakieś wieści ?
-Może-mruknęła cicho, podtrzymując tym napięcie. Wiedziała, że musi dochować tajemnicy.
-To ważna sprawa, a my nadal nie wiemy czego obawia się Wielki Duch!
-Jednego z najpotężniejszych klanów szamańskich, a raczej dwóch potomków z tego klanu-odpowiedziała dziewczyna, patrząc teraz z zainteresowaniem na ekran. Powinna już dawno iść pracować, a nie się obija.
To prawda, ta sprawa jest bardzo poważna i nie powinno się jej olewać, ale jeśli zostaną w to wtajemniczone nieodpowiednie osoby, to wszyscy będą zagrożeni.
-Asakurowie ?-spytała z niedowierzaniem Goldva, a dziewczyna kiwnęła głową potwierdzająco. No kto by się spodziewał, że to o Asakurów chodzi, no przecież nikt... -,-"
-A jak myślisz ?-odpowiedziała pytaniem na pytanie. Dzisiaj czuła się znacznie pewniej niż normalnie, to pewnie przez determinację.
-Ja rozumiem, że chodzi o Hao, prawda ?
-Nie tylko o niego.
-To o kogo, jeszcze ?
-O jego brata też.
-A co Yoh ma z tym wspólnego?
-Wiele-warknęła niebieskooka, zakładając na głowę kaptur.-Król Duchów się obawia ich decyzji.-oznajmiła i wyszła, zostawiając kobietę, samą ze sobą.
~Ciekawe co oni, teraz robią i gdzie są? Muszę szybko powiadomić Wielkiego Ducha, o jakiś postępach w ich sprawie~pomyślała.
*****
Pewien "tysiącletni" szaman przechadzał się wraz z Opacho, po Dobie.
Za nim wlokli się jego poplecznicy, czy jak kto woli uczniowie.
Okoliczni szamani, którzy się napatoczyli, oczywiście uciekali w popłochu, daleko gdzie pieprz rośnie.
Cóż to była normalna reakcja, na widok Asakury, więc jakoś niespecjalnie się tym przejmował, a nawet można by rzecz, że nie kontaktował ze światem, więc nawet nie wiedział za bardzo co się dookoła niego dzieje.
Weszli do baru Silvy i usiedli przy jakimś wolnym stoliku. Do nich podeszła, o dziwo jakaś blondynka, by przyjąć zamówienie.
Dla innych była to zwykła szamanka, jednak Duch Ognia wyczuł, że coś z nią nie tak, jednak nie zamierzał nikogo martwić na zapas i nawet nie łaska powiadomić o tym Asakury. =.=
Przy stoliku obok, dało się usłyszeć jedynie jakieś wrzaski i śmiechy. Już wiadomo, kto tam siedział-oczywiście Yoh wraz z przyjaciółmi.
Choco wraz z Treyem, założył się, że opowie jakiś dowcip Hao i go zdenerwuje.
Len uznał, że są idiotami, więc niedoszły komik i lodowy szaman, musieli mu oczywiście udowodnić, że jest inaczej.
Czarnoskóry, podkradł się do starszego Asakury. Reakcja długowłosego, była dosyć opóźniona i początkowo, nawet nie zwrócił uwagi na niedoszłego żartownisia, jednak po chwili na jego twarzy zawidniał grymas złości.
-Spróbuj coś powiedzieć, a zginiesz-warknął szatyn, a Choco krzyknął przeraźliwie, na co wszyscy zwrócili uwagę.
Okazało się, że nasz starszy Asakura wypróbował na nim jakąś sztuczkę i dość boleśnie, poparzył ręce, murzynowi.
Do chłopaka, dobiegła kelnerka z lodem, a wraz z nią przyjaciele szamana.
-Yoh, nie uważasz, że Hao ostatnio dziwnie się zachowuje ?-szepnął Tao, do przyjaciela, a krótkowłosy zwrócił na niego zdziwione spojrzenie.
-No, może trochę, ale co z tego?-odpowiedział, pytaniem na pytanie i spojrzał ulotnie na brata, z wyraźną złością, a na twarzy starszego Asakury, zawidniał lekki uśmiech.
-Jednak nie, zachowuje się nadal jak pajac-warknął Yoh, niby do przyjaciela, ale Hao wraz ze swoimi uczniami też go usłyszeli.
Za nim wlokli się jego poplecznicy, czy jak kto woli uczniowie.
Okoliczni szamani, którzy się napatoczyli, oczywiście uciekali w popłochu, daleko gdzie pieprz rośnie.
Cóż to była normalna reakcja, na widok Asakury, więc jakoś niespecjalnie się tym przejmował, a nawet można by rzecz, że nie kontaktował ze światem, więc nawet nie wiedział za bardzo co się dookoła niego dzieje.
Weszli do baru Silvy i usiedli przy jakimś wolnym stoliku. Do nich podeszła, o dziwo jakaś blondynka, by przyjąć zamówienie.
Dla innych była to zwykła szamanka, jednak Duch Ognia wyczuł, że coś z nią nie tak, jednak nie zamierzał nikogo martwić na zapas i nawet nie łaska powiadomić o tym Asakury. =.=
Przy stoliku obok, dało się usłyszeć jedynie jakieś wrzaski i śmiechy. Już wiadomo, kto tam siedział-oczywiście Yoh wraz z przyjaciółmi.
Choco wraz z Treyem, założył się, że opowie jakiś dowcip Hao i go zdenerwuje.
Len uznał, że są idiotami, więc niedoszły komik i lodowy szaman, musieli mu oczywiście udowodnić, że jest inaczej.
Czarnoskóry, podkradł się do starszego Asakury. Reakcja długowłosego, była dosyć opóźniona i początkowo, nawet nie zwrócił uwagi na niedoszłego żartownisia, jednak po chwili na jego twarzy zawidniał grymas złości.
-Spróbuj coś powiedzieć, a zginiesz-warknął szatyn, a Choco krzyknął przeraźliwie, na co wszyscy zwrócili uwagę.
Okazało się, że nasz starszy Asakura wypróbował na nim jakąś sztuczkę i dość boleśnie, poparzył ręce, murzynowi.
Do chłopaka, dobiegła kelnerka z lodem, a wraz z nią przyjaciele szamana.
-Yoh, nie uważasz, że Hao ostatnio dziwnie się zachowuje ?-szepnął Tao, do przyjaciela, a krótkowłosy zwrócił na niego zdziwione spojrzenie.
-No, może trochę, ale co z tego?-odpowiedział, pytaniem na pytanie i spojrzał ulotnie na brata, z wyraźną złością, a na twarzy starszego Asakury, zawidniał lekki uśmiech.
-Jednak nie, zachowuje się nadal jak pajac-warknął Yoh, niby do przyjaciela, ale Hao wraz ze swoimi uczniami też go usłyszeli.
I kolejny świetny rozdział mam za sobą. Czyli sprawa wydaje się dużo i dużo grubsza niż się spodziewałam. Ciekawe jest jakiej decyzji boi się KD. Przynajmniej rozjaśniłaś sprawę odnośnie tajemniczej dziewczyny, która okazała się jedną z członków rady szamańskiej. Niestety tylko tyle, lecz mam nadzieję, że w dalszych częściach zdradzisz nam coś więcej o niej.
OdpowiedzUsuńA teraz scena z Hao... widać ten brak snu źle na niego wpływa. Powinien napić się kawusi, która w trymiga postawi go na nogi. Również widać jak inni szamani uciekają w popłochu. Jak się jest największym postrachem na ziemi to co się dziwić. I ta akcja w knajpie też niezła. Nie wierze, że Trey namówił Choco do opowiedzenia Hao kawału...XD co się dla niego źle skończyło. No może lepiej że na poparzeniu dłoni, a nie na podpaleniu knajpy, lub co gorsza... DOBIE! Na pewno ubezpieczenie tego nie pokryje.
Jak mówiłam rozdział świetny i czekam na kolejny do przeczytania.
I dzięki za zaproszenie na nowego bloga, ale mam mały problem. Nie mogę na niego wejść bo jest zamknięty.., ale i tak dzięki.
A blog już jest odblokowany i nie uważam, że rozdział jest dobry. Za dużo namieszałam Q_Q
UsuńWeź nie przesadzaj... jest dobrze.
UsuńNamieszałam , tak czy siak Q_Q A czytałaś już tam prolog ?
UsuńJestem bardzo ciekawa reakcji Haosia i powodu, dlaczego WIelki KD się boi.
OdpowiedzUsuńSytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, niż myślałam.
Rozdział świetny i czekam na kontynuację.
Pozdrawiam, Viv
Wielki Jogurt się czegoś boi i to nie jestem ja?XD Ciekawe, ciekawe... Jakiej decyzji bliźniaków może się bać? Tej, czy się pogodzą, czy nie? W sumie ja też się trochę tym stresuję... Ale jestem dobrej myśli:) Mieć a nie mieć takiego fajnego braciszka... Nad czym tu się zastanawiać^-^
OdpowiedzUsuńI kim jest ta tajemnicza dziewczyna, skoro wie więcej niż sam boss Goldva;P
Brawo, chłopaki, to było mądre== Choco sam się o to prosił, aczkolwiek i tak Hao nie musiał reagować tak ostro...
A bliźniacy dalej skaczą sobie do oczu:( Smutam się:(
Buziaczki i czekam na next:)
Ohayo :)
OdpowiedzUsuńW końcu komentuje...
Pozwól, że zacznę od jednorazówki.
Tragedie się po prostu za mną ciągną... Ja napisałam coś smutnego, teraz ty, a łzy wciąż ciekną. Jestem zbyt wrażliwa! Ale naprawdę nie sądziłam, że zabijesz Annę...
Dziękuje za dedykację w 4 rozdziale...
Mam nadzieję, że Yoh jednak wybaczy temu draniowi, pozbawionemu uczuć...
I to wspomnienie... Takie wzruszające.
Co do tego rozdziału powiem tyle... Kim jest ta kelnerka? Czy Hao się jej jakoś obawia, bo coś tam wyczuł... I chyba ostatnio Haosia boli głowa, bo bardzo nerwowy jest...(I dobrze mu tak!)Szkoda mi trochę Choco, bo oparzenie musi bardzo boleć :(
U mnie nowy rozdzialik :)
Pozdrawiam